Warto wejść dwa razy na te same schody

Pewnego dnia coś tam. Tak czasami zaczyna się jakieś opowiadanie albo książka z jakimś wątkiem. Każdy ma jakieś myśli w głowie, obserwuje rzeczywistość przez kolejne okulary przeciwsłoneczne. Muszą spełnić wiele kryteriów i nie znajdujemy takich na każdym rogu ulicy. Bywamy na różnych drogach, równych, nierównych. Wchodzimy po schodach od dołu do góry. Schodów jest wiele i widać je z dołu. Wyobrażamy sobie siebie już na ich szczycie w szybkim czasie. Życie weryfikuje to, co sobie myślimy. Bywa, że odpuszczamy coś sobie, bo wiele już się przeszło z tego zakresu. Był śmiech i łzy i niewiele szczęścia w tym wszystkim. Wydaje się to już nieosiągalne i nie mamy ochoty na ponowne wchodzenie po schodach. Te schody mają jednak już inny kolor i jest ich więcej niż było kiedyś. To dla nas lepiej i możemy znowu wspinać się od pierwszego schodka. Mamy na to ochotę, bo dostało się impuls. Pomyślało, że wiele jest do zyskania, a do stracenia tak naprawdę nie ma nic. Trzeba poświęcić czas, który i tak minie i to od nas zależy jak spędzimy te minuty.

Pewnego dnia więc wchodzimy ponownie na schody, z których kiedyś spadliśmy. Dziś jednak mamy więcej siły do tego, żeby po nich iść. Wiele kropel przelało już dzban i teraz mogło być tylko lepiej. Dziś też inaczej szliśmy po tych schodach. Pewnym krokiem z muzyką, która czasami była taneczna, rockowa, żeby rozładować emocje oraz relaksacyjna. Mieliśmy strategię i myśli, że schodów jest wiele i jeśli nie te, to inne. Na każdych też może grać inna muzyka. Istnieją jednak piosenki, które pozostaną na zawsze na playliście. To one oprócz czegoś, na co by się nie spojrzało wcześniej, ale w końcu skierowało swoje kroki i po tych schodach, dały motywację do działania.

Napisane w głowie podczas wchodzenia po wielu schodach. Potem przelane w piękny słoneczny dzień na ten blog. Dzień udany, bo wreszcie schody zaprowadziły tam, gdzie powinny kiedyś.